Ten peeling stosuje 1-2 w tygodniu, najczęściej tuż po nim nakładam balsam do ciała (gdyż na co dzień go nie potrzebuje i jednocześnie jestem zbyt leniwa aby to robić :P). Gdy jestem systematyczna w tym zabiegu moja skóra ma zdrowy wygląd, jest mięciutka i milutka. Często miałam takie czerwone 'krosteczki' (w zimie) na udach oraz ramionach, nigdy nie wiedziałam od czego to mam. Może jakieś pomysły? Strasznie mnie to drażni.. : /. Wracając do tematu, chodzi mi o to, że dzięki temu peelingowi ich liczba stopniowa się zmniejszała teraz mam nieliczne jedynie na ramionach bo czasem zdarza mi się tam podrapać.
Przepis jest banalny(!)
- takie same proporcje kawy parzonej oraz cukru,
- oliwa z oliwek (dodajemy jej tyle, aby nasz peeling miał konsystencję gęstszej papki),
- łyżeczka cynamonu.
Wszystkie składniki mieszamy ze sobą. Stosujemy peeling na całe ciało 1-2 w tygodniu. Nie pozostawiamy go na ciele, bo gdy zaschnie ciężko go zmyć, również radzę, aby od razu spłukać wannę. Przez oliwę ziarenka kawy przyklejają się do powierzchni i ciężko się ich pozbyć.
FILMIK:
Jeśli nie macie oliwy możecie użyć, żelu pod prysznic, bądź oliwki do ciała, np dla niemowląt. Znalazłam też na internecie wersję z olejkiem antycellulitowym. Jak widzicie, ten peeling ma masę wariacji, mam nadzieję, że same spróbujecie.
Niedługo blog ruszy pełną parą =) Pozdrawiam cieplutko Kejt <3